Komunikaty dla wodniaka; przygnębiający obraz zachodniej Polski widzianej z rzeki
Przed śluzowaniem dostaję około 9.00 dokładne instrukcje:
„Fala ma 1,3m i idzie od czwartej rano. Po prześluzowaniu się nigdzie się nie zatrzymywać, gonić czoło fali. Po 6 godzinach mam się zatrzymać w Ścinawie na obiad i potem do samego wieczora płynąć. Po krótkiej nocy fala znowu mnie przegoni i od rana znów mam gonić jej czoło.”
„Za 10 kilometrów Bizon będzie myszkował, a Piżmak będzie ściągał barkę i nie będzie kontrolował swoich ruchów. - Nie daj się staranować.”
„Za dwie godziny musimy przestać spuszczać wodę, bo zakłady chemiczne stracą wodę do chłodzenia i cały region wyleci w powietrze”.
– Tak brzmią komunikaty RZGW kierowane pod moim adresem.
Od sześciu lat nic na Odrze się nie zmieniło. Widok jest tak samo przygnębiający, jak kiedyś: ruiny przedwojennych folwarków, miasteczka odwrócone od rzeki. Nawet w Lubiążu żadnej kładki drewnianej, by się zatrzymać. Odra za Malczycami jest dzika i piękna. Mnóstwo dzikiej i prymitywnej ludności próbuje złapać rybę patrząc ze zdziwieniem na wodniaka. Wieczorami mnóstwo bobrów, a o świcie miliony ptaków.
Faktycznie, w okolicach Głogowa dogoniłem czoło fali, przespałem się i o poranku ruszyłem ku Nowej Soli. Silnik się zepsuł jednak i po 10 kilometrach dryfowania zakończyłem rejs.
W Nowej Soli jest piękna Marina. Pracownicy Mariny bardzo pomocni. W oczekiwaniu na kierowcę zorganizowali mi zwiedzanie okolicy galarem i samochodem. Było to najwspanialsze zakończenie rejsu.
Tomasz Major