Rybaczówka, czyli rzecz o rybie w barach mazurskich
Ostatni nocleg był najpiękniejszy. Zawinęliśmy do kameralnej zatoczki przy rybaczówce. Przemiłe małżeństwo prowadzi maleńką przystań i bar. Właściciel ma gospodarstwo rybackie. Jego małżonka przyrządza najlepsza sielawę na Mazurach.
Wieczorem z latarką w ręku łowimy raki w ultraczystym jeziorze.
W rybaczówce dowiadujemy się, że większość ryb serwowanych na Mazurach … nie pochodzi z Mazur. Tutaj wszakże prawo do połowu ryb podzielone zostało na poszczególne jeziora między różne firmy. Żadna z nich nie zarybia swoich akwenów, ponieważ boi się, że nie odłowi ryb, ponieważ uciekną one przesmykiem do jeziora sąsiada. Chaos panuje w Polsce na każdym kroku. Kiedyś był jeden dzierżawca, wiadomo było, komu w łapę dać, by mieć rybę. Teraz jest chaos, a w barach panuje ryba niewidomego, także chińskiego pochodzenia. Wszak szczupak występuje też w Amurze… „Wszyscy właściciele barów rybnych na mazurach chwalą się, że kupują świeżą rybę ode mnie. Szczupaka od dawna nie łowię, sielawy nie sprzedaję.” – opowiada rybak.
Sierpień 2015