
Na pochylni brak koszów na śmieci, brak toalet, brak wiaty, brak miejsca na ognisko, brak ławeczki, brak wody, brak prądu, brak …., brak …., brak …, a nowiutkie schody z nabrzeża prowadzą donikąd - kończą się w szczerym polu. Na remont pochylni przepuszczono 110 milionów złotych. My zastaliśmy druty wystające z ziemi. Nawet ścieżek wzdłuż pochylni nie urządzono. Okoliczne krzaki do wielkie pole minowe. Tak niewiele potrzeba, by wodniakom dogodzić: gniazdko na nabrzeżu, toaleta, woda. Koszt zamknąłby się pewnie w kilku tysiącach złotych. To maleńka kropla wody w morzu pieniędzy zmarnowanych na remont kanału. Polskę trzeba wystawić na sprzedaż razem z urzędnikami, którzy nią zarządzają. Może za symboliczną złotówkę ktoś ten kraj zechce kupić. Kiedyś przed remontem było tu ładniej.
Czerwiec 2015